Odwiedzin na stronie:977690
Obrazek

Dziś jest: 19 Kwiecień 2024, Piątek

Zdrowie, zdrowa żywność

 

Motto :

 - Co kto zjada takie zdrowie posiada

- Swoją własną łyżką kopiesz sobie grób

 

Przedstawimy Państwu w tym dziale na czym polegało odżywianie się naszych dziadków, rodziców i nas samych, przedstawimy oryginalne przepisy m.in. na chleb, podpłomyk, porkę, zsiadłe mleko, kiełbasę krzczonowską a może uda się fotoreportaż ze świniobicia ?

Odżywianie się naszych dziadków, ojców ale i nas samych jako wiejskich dzieci było oparte na naturalnych produktach rolniczych wyprodukowanych przez samych siebie we własnych gospodarstwach. Były to produkty nadzwyczaj ekologiczne , jak to dzisiaj się je określa, choć wydaje się, że dzisiejsze nie mają wiele wspólnego z dawnymi wyprodukowanymi w chłopskiej zagrodzie.W zakresie wyżywienia ale również w pozostałych dziedzinach życia chłop był całkowicie samowystarczlny. Przed II wojną chłop zabezpieczał swoje potrzeby życiowe w 95 % a w 5 % był skazany na zakupy jak np. sól, zapałki,nafta. Dzisiaj w 2010 r ale już kilkanaście lat wstecz począwszy od lat 70. XX wieku te proporcje odwracają się aby osiągnąć całkowite, niemalże uzależnienie się od zewnętrznych zakupów. Można śmiało powiedzieć, że 95 % potrzeb gospodarstwa wiejskiego to są zakupy a 5 % jest wytwarzane we własnej zagrodzie.

Produkty żywnościowe, którymi odżywiała się cała rodzina nie były przetwarzane przemysłowo.Mąka pochodziła z jednorazowego przemiału w wiatraku a póżniej w młynie wodnym a następnie napędzanym elektrycznie, cukier pochodził z cukrowni Częstocice za odstawione buraki cukrowe, mięso z drobiu, świń, mleko pochodziło z własnych hodowli, ewentualnie od sąsiadów, opartej na ziemniakach, zbożu z własnego pola nawożonego obornikiem z własnego chlewa i obory. Cykl produkcji był zamknięty i nie było miejsca na sztuczne nawozy i inną chemię np. środki ochrony roślin.Warzywa były również własne i pochodziły z przydomowych ogródków ewentualnie były uprawiane równeż w wydzielonych miejscach na polu.Każde niemal gospodarstwo posiadało sady owocowe, które dostarczały całej rodzinie owoców takich jak jabłka ( np. papierówki, kosztele, malinówki, renety, śmietanki, dzisiaj już nie spotykane odmiany, ale jeśli nawet są z nazwy takie odmiany to daleko im do dawnego smaku), gruszki ( np. klopsy, ulęgałki ), śliwki,wiśnie, czereśnie, porzeczki, maliny itp.Owoce takie jak jabłka przechowywano w sianie na strychu do późnej zimy, wiśnie, maliny przerabiano na soki a porzeczki na wino.Tak więc cała gospodarska produkcja zabezpieczała w pełni wszelkie potrzeby żywieniowe własnej rodziny a to co zostawało było przeznaczone na sprzedaż oraz na obowiązkowe dostawy wyznaczonych kontygentów w czasie II wojny na rzecz państwa niemieckiego oraz w czasach komunizmu na rzecz państwa ludowego do 1964 r.(?)

Jadłospis był bardzo monotonny, mało urozmaicony patrząc na dzisiejsze standardy ale nikt nie narzekał, dzieci rosły zdrowe, duże, silne jak tury.

ŚNIADANIA to był barszcz ( bosc) i gotowane ziemniaki z okrasą ze stopionej słoniny ze skwarkami. Bywało też tak, że były też bez okrasy bo jej po prostu nie było jak była bieda, były wtedy tylko z solą ale na przednówku mógł być tylko bosc bez ziemniaków bo już w piwnicy zabrakło ich. Ten barszcz mógł być czasami z jajkiem jak było, kawałkiem boczku, kiełbasy od wielkiego święta jak zabito swoją świnię albo u kogoś na wsi.Wtedy można było kupić trochę rąbanki albo dostać w zamian za odrobek czyli odpracowanie na polu albo w gospodarstwie umówionej ilości dni.W porannym jadłospisie była również jajecznica na słoninie albo maśle.

OBIADY składały się tylko z jednego dania. Były to różne zupy np. klusconki, kartoflanki, grochowe, fasolowe, kapuśniaki albo pod różnymi postaciami kluski z omastą czyli polane stopioną słoniną ze skwarkami a czasami i masłem. Robiono też pod różnymi postaciami pyzy czyli robione  z ziemniaków i mąki i też okraszone lub nie. Niedzielny obiad jak starczało mięsa był bardziej bogaty, po odchowaniu kurcząt a więc około października zaczęto zabijać młode kogutki i był pachnący rosół w niedzielę , zabijano też stare kury, które już nie niosły się ale wtedy trzeba było je gotować ok. 3 godzin. W okresie letnim na stołach wiejskich często gościło zsiadłe mleko podawane z okraszonymi ziemniakami a czasami może i z sadzonym jajkiem.

Po zabiciu własnej świni przed Bożym Narodzeniem nareszcie można było pojeść do syta, było pełno i mięsiwa i kiełbas, które przechowywano długo na kijach w spiżarni. Na końcu były wysuszone i zaczęły pleśnieć ale były smaczne i jadalne.

Głównym dostawcą tłuszczu dla rodziny była świńska słonina, im grubsza tym lepsza.Słoninę przetapiano na smalec i pyszne skwarki.Gruba kromka chleba ze smalcem i solą smakowała przepysznie. Oprócz tego jedzono chleb z plasterkami słoniny pokropionej octem, która też smakowała nadzwyczajnie.W czasie II wojny najlepszą zagrychą do bimbru był razowy chleb ze słoniną skropioną octem. W czasie zimy jedzono też kawałki zmarzniętej słoniny skropionej octem, w tym również dzieci i młodzież.  Słonina dawniej była droga, smażone , okraszone potrawy były wyśmienitego smaku. Sama słonina miała wyśmienity zapach, bo świnie były hodowane na zdrowych, naturalnych produktach czyli zbożu, ziemniakach, roślinach zielonych.Przy zakupie zwracano uwagę na jakość słoniny, im grubsza tym lepsza, najlepiej na 5 palców. W dobrą słoninę można się było zaopatrzyć u masarzy w Ostrowcu Św. ale tylko u tych, którzy kupowali tuczniki w okolicach Sienna, bo tam była kolonia niemiecka i oni potrafili hodować świnie na słoninę.W czasach współczesnych czyli w 2010 r. słonina jest rzadko stosowana w kuchni, świnie są produkowane przemysłowo z bardzo cienką słoniną i raczej na surowo  rzadko jest jadana.

KOLACJE

to przede wszystkim kubek ( kuflik ) ciepłego mleka prosto od krowy i pajda żytniego swojskiego chleba.

Mogła to być też pajda chleba ze smalcem i skwarkami posypane solą

albo w sobotę czy niedzielę kromka chleba ze śmietaną i cukrem albo z wodą i cukrem.

Jak gospodyni upiekła drożdżowy placek tym lepiej smakował z mlekiem prosto od krowy.

Dzieci i młodzież, które w międzyczasie zgłodniały między posiłkami, najczęściej po odwiedzeniu domu, wybiegały z pajdą chleba zamoczonej w wodzie i posypanej cukrem,

- albo ze śmietaną i z cukrem

- albo ze smalcem lub masłem jak mama akurat go zrobiła

- albo jak zabrakło wszystkiego to tylko z samą pajdą bez żadnych dodatków.

Bywało i tak, że również tego suchego chleba też zabrakło i mamy musiały iść po prośbie do sąsiadów i pożyczyć kawałek chleba do następnego własnego wypieku.



                                 ZDROWA ŻYWNOŚĆ !

 

CHLEB    WIEJSKI   KRZCZONOWSKI


Do zrobienia dobrego, zdrowego chleba wiejskiego potrzebne było spore doświadczenie gospodyni zarówno podczas przygotowania ciasta jak i przygotowania pieca chlebowego o odpowiedniej temperaturze aby się nie spalił lub nie wyszedł z zakalcem. To doświadczenie przychodziło z czasem i było przekazywane z pokolenia na pokolenie czyli matka córce.

Wypiekiem chleba zajmowały się wyłącznie wiejskie kobiety, które powtarzały ten rytuał co 2 - 3 tygodnie. Wypiek chleba był w pewnym sensie świętem albowiem chleb był traktowany z szacunkiem, ciasto chlebowe przed włożeniem do pieca miało zarysowany ręką gospodyni znak krzyża a podczas krojenia pierwszej kromki chleba , na jego spodzie, był kreślony nożem też znak krzyża.

Wypiek chleba trwał 2 dni. W pierwszym dniu, wieczorem gospodyni przygotowywała  w dziszce zaczyn, a w drugim dniu bardzo wcześnie rano albo jeszcze w nocy , przystępowała do dalszej części wypieku , tak,że czasami nawet już rano świeży chleb był gotowy na śniadanie.

Była to bardzo ciężka praca dla kobiet a szczególnie przy ręcznym mieszaniu gęstego ciasta w dziszce przez około 40 minut.

Podstawą rozpoczęcia pieczenia chleba było posiadanie tzw. zakwasu zwanego też ciastem. Ciasto w każdym domu było od zawsze, zostawiało się go z poprzedniego pieczenia, po wyskrobaniu ze ścianek dziszki w ilości ok. 1 kg, w formie małego chlebka, które przechowywało się w glinianym garnku ,przykrytym ściereczką. Garnek z ciastem stał na półce w piwnicy gdzie było chłodno i wilgotno przez 2 - 3 tygodnie do następnego pieczenia, nie zapleśniał, a po przełamaniu miał wspaniały zapach. Gdy zapomniano zostawić ciasta( zakwasu) trzeba było iść do sąsiadki aby poratowała w potrzebie i dała trochę ciasta.

Gdyby jednak już nigdzie tego ciasta nie udało się pożyczyć to trzeba było zrobić go samemu. Aby zrobić zakwas potrzebna była mąka żytnia, trochę drożdży, wody i należało z tego zagnieść ciasto i odstawić w ciepłym pomieszczeniu aby przekisło, po 1-2 tygodniach był gotowy zakwas niezbędny produkt do upieczenia smacznego chleba wiejskiego.

Mając zakwas przystępowano do pieczenia chleba.

Wieczorem przynoszono do kuchni zakwas( ciasto), mąkę żytnią , dziszkę.Mąkę trzymano w niecce aby się wygrzała. Zakwas zalewano ciepłą wodą aby się rozpuścił i następnie zalewano nim mąkę i mieszano. Wieczorem i przez noc taki zaczyn mókł aby był jak gęsta śmietana.Wcześnie rano gospodyni wstawała i do zaczynu dolewała rozrobnione drożdże, sól, ciepłą wodę i dosypywała mąkę. Dalej czekała ją  ciężka robota bo w dziszce trzeba było to porządnie wymieszać ręką przez ok. 40 minut , do momentu aż ciasto będzie gładkie , pulchne i odchodziło od ręki , potrzebne tu było wyczucie i doświadczenie.Gdy ciasto już było wymieszane , posypywało się go po wierzchu mąką i dalej ciasto pozostawało w dziszce aby  rosło, a w pomieszczeniu musiało być ciepło. Gospodyni zaś  brała się za rozpalanie ognia w piecu chlebowym. Tutaj też potrzebny był instynkt aby temperatura pieca była odpowiednia co gwarantowało sukces! Drewno było długie, suche i najlepiej świerkowe.Temperaturę pieca sprawdzano też w ten sposób, że sypano garść mąki na trzon pieca, jeśli mąka spaliła się to oznaczało, że piec jest za gorący i trzeba go trochę ostudzić. Po spaleniu  drewna wygarniało się popiół długimi metalowymi graczkami aby trzon pieca był czysty, co było konieczne przy pieczeniu podpłomyków.Trochę wcześniej nakładało się ciasto chlebowe na blachy ( patelnie) aby przed włożeniem do pieca było ładnie wyrośnięte.Chleb piekło się w piecu około 1 godziny 40 minut do 2 godzin, ale raczej nikt na zegarek nie patrzył, bo go nawet mogło nie być, ale na wyczucie , po wyglądzie, albo po małych chlebkach , które pieczono obok blach,które wkładano do pieca  na drewnianych łopatach , stukając palcem w ich spód, było wiadomo czy już chleb należy wyjąć z pieca.Również ilości mąki były odmierzane na "oko", bez ważenia , każda gospodyni wiedziała ile jej nałożyć.

Całe pieczenie chleba trwało kilka godzin, od wieczora poprzedniego dnia. Bywało ,że rano na śniadanie domownicy mieli już na stole pachnący świeży chleb ze świeżym masłem.Jak ktoś obcy przyszedł do domu  w tym czasie był częstowany kromką świeżutkiego chleba .

Taki, własnymi rękoma wykonany i upieczony chleb jadło się na wsi jeszcze w latach 70. XXwieku, do czasu od kiedy zaczęły się pojawiać w sklepach GS masowo produkowane chleby w przemysłowych piekarniach.Jakością i smakiem daleko im do chleba z własnego wypieku.

Są jeszcze w Krzczonowicach piece chlebowe ( 2010 r.) , tak,że przy dobrych chęciach taki pokazowy wypiek jest jeszcze możliwy.

Przepis został podany i przez długie lata sprawdzany przez Panią Zosię Gruszkę z d. Wilczak z Krzczonowic ( XII/2009 r.)

 

Dziszka ( dzieża ) służyła do wyrabiania ciasta chlebowego. Wykonana z drewnianych deszczułek.Pojemność około 50 litrów. XXw. Lata 40. Eksponat Marii Libudy 08/2009 r.
   

Łopaty drewniane  do wkładania okrągłego chleba ( to ta większa) i podpłomyków do gorącego pieca chlebowego.XXw.Lata 40. Eksponat Marii Libudy 08/2009 r.

 

Graczki metalowe do wygarniania gorących węglików z gorącego pieca chlebowego.XX w. Lata 40. Eksponat Marii Libudy 08/2009 r.


                                 s M A C Z N E G O !!!


 

PODPŁOMYK

 

Podpłomyk to był wspaniały placek na którego z niecierpliwością czekały dzieci. Podpłomyki piekło się przy okazji wypieku chleba w domu. Był to placuszek pszenny , słodki, pachnący, okrągły przypominający wyglądem dzisiejszą włoską średniej wielkości pizzę(2009r.)

Do wykonania ciasta drożdżowego na podpłomyk potrzebna była:

- mąka pszenna,

- drożdże,

- mleko

- jajka 2-3 szt.

- śmietana

- cukier

Należało najpierw zrobić ciasto drożdżowe (mąka, drożdże, mleko, jajka) i poczekać aż wyrośnie.Po wyrośnięciu ciasto należało rozwałkować na okrągłe placuszki, które też jeszcze trochę musiały wyrosnąć. Przed włożeniem do gorącego pieca placki smarowało się śmietaną, posypywało cukrem i można też było makiem.Po włożeniu wszystkich chlebów do pieca zawsze zostawiało się trochę miejsca z przodu na podpłomyki, które kładło się bezpośrednio na gorący trzon ( cegły ) pieca.Najszybciej upiekł się spód i po tym należało podpłomyk oprzeć bokiem o ściankę pieca aby dopiekł się przód , zgromadzona na wierzchu śmietana i cukier skwierczały i nabierały złocistego koloru.

Po ostygnięciu podpłomyki były rozchwytywane przez dzieci, smakowały wspaniale a szczególnie z mlekiem prosto od krowy. Najlepszy był twardy spód i z wierzchu słodka przysmażona śmietana. Podpłomyk pieczony na trzonie  miał zupełnie inny, dużo lepszy, niepowtarzalny smak niż pieczony na blasze(patelni).

Przy pieczeniu podpłomyków gospodyni nie używała wagi, wszystkie składniki odmierzała " na oko ".Jeszcze dawniej , pewnie przed wojną zamiast drożdży stosowano sodę.

Tak samo jak pieczenie chleba era podpłomyków zakończyła się w latach 70. XX wieku. Wielka szkoda !

Przepis ten został podany i przez długie lata sprawdzany przez Panią Zosię Gruszkę z d. Wilczak z Krzczonowic.( XII 2009 r. )


 

BOSZCZ ( Barszcz naturalny )

Do zrobienia dobrego , zdrowego boszczu potrzebne są wysiwki żytnie czyli produkt powstały z mielenia żyta w młynie ( to jest pierwsza skórka z ziarna żyta , dostępne we młynie albo na niektórych targowiskach ?)) oraz skórka z chleba żytniego razowego. Wysiwki  ( 1 szklanka ) wsypujemy do glinianego garnka o pojemności około 2 litrów ( patrz zdjęcie nr 281 w naszej GALERII ), wrzucamy skórkę z chleba, zalewamy letnią przegotowaną  wodą , mieszamy, przykrywamy czystą ściereczką i odstawiamy na piec ( wiejski ) aby było cały czas ciepło. Zaczyna się kiszenie i po 2 - 3  dniach mamy gotowy zakwas do zrobienia prawdziwego boszczu. Posiadając własny naturalny zakwas możemy sobie ugotować boszcz pyszny i zdrowy. W tym celu do  garnka  o pojemności 3 - 5 litrów ( w zależności od potrzeb ) wlewamy wodę, wrzucamy kawałki (o długości 5 - 7 cm ) wiejskiej kiełbasy, rozstarte ząbki czosnku,  liście laurowe, sporo majeranku, solimy, pieprzymy i gotujemy około 10 - 15 minut. Po nabraniu smaku przez taki wywar dodajemy teraz nasz zakwas w ilości nam odpowiadającej co do smaku i kwasowości, stopniowo go dolewając i gotując, na koniec dolewamy trochę mleka lub śmietany w celu jego zabielenia , gotujemy jeszcze chwilę i nasz boszcz jest gotowy do spożycia. Zamiast kiełbasy możemy użyć wędzonego boczku pokrojonego w kostkę. Na talerz można też położyć ugotowane i pokrojone jajko na twardo ( np. w czasie śniadania Wielkanocnego).Podajemy  boszcz z ziemniakami na różne sposoby np. :

- ziemniaki ugotowane i potłuczone, okraszone słoniną ze skwarkami podane na oddzielnym talerzu

- ziemniaki ugotowane i potłuczone i podpieczone na złoty kolor na masełku i podane  spodem do góry na oddzielnym talerzu

- ziemniaki ugotowane i potłuczone i okraszone słoniną ze skwarkami i włożone z boku do talerza z boszczem

- ziemniaki ugotowane i potłuczone i okraszone słoniną ze skwarkami i wymieszane razem z boszczem w tym samym talerzu


W wieloosobowej rodzinie ziemniaki można podać w jednej dużej misce umieszczonej na środku stołu i każdy z biesiadujących będzie po nie sięgać , spiesząc się aby dla niego też starczyło,tak jak to dawniej bywało !

 

Boszcz jadło się w Krzczonowicach w niektórych domach na śniadanie i podwieczorek.

Współcześnie można ten przepis indywidualnie modernizować ale bez gwarancji uzyskania tego samego smaku i jakości jak przed 30, 50, 100 lat temu !

 

                       SMACZNEGO !!!!

 

BOSZCZ POSIADAŁ I POSIADA W SOBIE SAMO ZDROWIE !!!

 

ZALEWAJKA

 

Zupa o której wiele osób słyszało, że taka jest ale niewiele osób potrafi ją zrobić.

Mamy nadzieję, że od dzisiaj ( 24.06.2011r. ) dzięki Pani Bożenie Kasprzyckiej z Opatowa cały świat będzie gotował pyszną, zdrową zupę pod nazwą

                                      Z  A  L  E  W  A  J  K  A

Składniki:

- ziemniaki ( nie młode)

- marchewka

- pietruszka

- seler

- liść laurowy ( liść bobkowy)

- ziele angielskie

- sól

- barszcz biały zakiszony na wysiewkach żytnich lub kupny w butelce

- śmietana

- trochę słoniny lub boczku

Warzywa, ziemniaki obieramy, kroimy w kostkę, zalewamy wodą a lepiej jeśli to będzie woda po gotowaniu kiełbasy. Tajemnica dobrej zalewajki - to ilość ziemniaków do niej wziętych, im więcej tym lepiej, dlatego wody lejemy tylko tyle, żeby zakryła ziemniaki.

Wrzucamy 2 - 3 listki laurowe, parę ziarenek ziela i gotujemy 30 - 40 minut

Gdy zawartość garnka będzie już miękka wtedy ZALEWAMY ( stąd nazwa ) ją stopniowo  barszczem białym w ilości dostosowanej do indywidualnego smaku i gustu jeśli chodzi o kwasowość.

Przed zalaniem barszczem można ziemniaki, warzywa trochę rozbić tłuczkiem w celu zwiększenia gęstości zupy.

Następnie dolewamy śmietanę i wysmażony na patelni boczek lub słoninę z cebulą ( dodajemy mniej tłuszczu a więcej skwarków).

Solimy do smaku. Zagotowujemy.

Można na koniec dodać trochę chrzanu startego z korzenia albo takiego gotowego ze słoika.

Jeśli ktoś lubi wszystkie rodzaje barszczu Pani Bożena zapewnia, że będzie mu smakowała również i

                                   Z  A  L  E  W  A  J  K  A

Zalewajka bardzo kwaśna może być pomocna przy leczeniu kaca.

                                  S  M  A  C  Z  N  E  G  O  !


 

SYREK ( Ser biały )

 

   
   
Do zrobienia dobrego białego sera potrzebne nam jest 3 litry mleka prosto od krowy , które po przecedzeniu i przelaniu do glinianego garnka odstawiamy na około 3 dni do ciepłego pomieszczenia , najlepiej blisko płyty kuchennej. Przez ten czas mleko będzie się kwasić i się zsiądzie czyli będzie  bardzo gęste tak ,że łyżka w nim się nie utopi. Następnie takie skwaszone mleko stopniowo podgrzewamy na płycie kuchennej pomału je mieszając do momentu aż oddzieli się serwatka. Nie wolno dopuścic do zagotowania się mleka.Po czasie kiedy już będziemy mieli tylko serwatkę i kawałki sera zdejmujemy garnek z płyty i przelewamy całą zawartość do wcześniej wygotowanego woreczka w kształcie stożka wykonanego z pieluchy tetrowej. Woreczek z zawartością wkładamy do druszlaka (durszlaka ) aby z grubsza odciekła serwatka, którą zbieramy na paszę dla swiń bo nic nie może się zmarnować. Po odsączeniu serwatki woreczek z zawartością wkładamy do specjalnej praski do odciskania serków ( patrz zdjęcie nr 287 w naszej GALERII ). Obciążamy ją ciężarkiem ( odważniki, kamienie ), zaklinowujemy. Po kilku godzinach, w miarę jak woreczek zrobi się cieńszy, przesuwamy górną ruchomą deskę o jeden otwór niżej i znowu zaklinowujemy i obciążamy. Trzeba serek w odpowiednim czasie wyjąć z praski ( po 1 - 2 dniach ) i z woreczka aby był odpowiednio mokry i nie suchy, wykładamy go na półmisek. Musi być taki aby można go było kroić i smarować jak masło i rozpływał się w ustach .

Podajemy go pokrojonego w plasterki na chlebie z masłem, lekko posolony, a na wiosnę posypany świeżym szczypiorkiem lub koperkiem.


Praska do serków białych na które nasze mamy, babcie produkowały smaczne serki nie tylko na własne potrzeby ale i na sprzedaż. XX w.Lata 50/60. Eksponat M. Libudy 08/2009 r.

 

 

SAMA  ROZKOSZ         NIEBO W GĘBIE !!!

 

                            SMACZNEGO!!!

 

 

 

PORKA KRZCZONOWSKA

Podana ilość wystarczy na syte jedzenie dla dwóch osób.

Obieramy cienko  4 większe niż średnie ziemniaki , kroimy w kostkę, zalewamy wodą w 2 litrowym garnku , w ilości 3 cm ponad ziemniaki, solimy do smaku i gotujemy na  bardzo miękko. Wody nie odcedzamy ale całą zawartość przecieramy przez sitko. Po przetarciu ziemniaków z powrotem przekładamy je do gorcka ( garnka ), który stawiamy na rozgrzanej płycie kuchennej ( przy lekkim ogniu ) lub na małym gazie i dosypujemy  pomału do ziemniaków mąkę pszenną w ilości 2 szklanek ,przy tym ciągle mieszając tłuczkiem drewnianym lub innym odpowiednim narzędziem . Mąkę wsypujemy w 2 ratach po około1 szklance , to znaczy tyle aby zawartość była gęsta i miała konsystencję ciasta drożdżowego. Podczas mieszania zawartość gorcka powinna cały czas gotować się , tzn. powinny wydobywać się pęcherze powietrza czyli porka powinna się purchać.Po wymieszaniu dokładnym mąki  i po  chwili gotowania, porka jest gotowa ! Wskazane jest po tym jeszcze 2-3 minuty potrzymać w garnku porkę pod przykryciem aby doszła ( dojrzała ).

Podajemy porkę na talirzu ( talerzu ) polaną gorącym masłem i posypaną chudym twarogiem. Można też okrasić porkę stopioną słoniną ze skwarkami.

Było i jest to proste i tanie danie ale  też smaczne i zdrowe.

Zachęcamy do gotowania porki pod wszelkimi szerokościami i długościami geograficznymi począwszy od Pragi, Wysp Kanaryjskich, Florydy  a skończywszy na Australii i Szwecji!!!

 

                           CAŁY     ŚWIAT    GOTUJE     PORKĘ  !!!

 

Przepis ten został podany i przez długie lata sprawdzany i do dzisiaj stosowany przez p. Marysię Granat z d. Stan(Krzczonowiankę) z Ostrowca Świętokrzyskiego - Polska ( 02/2010 r.)


 

                           SMACZNEGO !!!

 

 

BUROCORZ

 

To placek drożdżowy okrągły podobny  wielkością do podpłomyka. Był wypiekany również przy okazji wypieku chleba w domu. Był pieczony tak jak podpłomyk na trzonie pieca czyli na gorących cegłach. Wymagał za to bardziej gorącego pieca.

Wykonanie burocorza polegało na zagnieceniu drożdżowego ciasta z mąki pszennej i drożdży. Po zagnieceniu ciasta dodawało się do niego trochę startych lub najlepiej przepuszczonych przez maszynkę do mięsa, buraków cukrowych. Dodawano też w niektórych domach do ciasta trochę maku i posypywano go też po wierzchu. Z tak przygotowanego ciasta formowało się placuszki okrągłe wielkości dzisiejszej ( 2010 r. ) małej pizzy. Musiały trochę wyrosnąć, po czym wkładało się je na drewnianej łopacie do gorącego pieca. Czas pieczenia jak również ilości składników były odmierzane " na oko ", potrzebne tu było doświadczenie gospodyni , które było przekazywane od babć, mam i przychodziło z czasem.

Upieczony burocorz był również smacznym i zdrowym plackiem, który bardzo chętnie zajadały dzieci. Był pieczony w sezonie, kiedy na polu urosły buraki cukrowe, ale zapobiegliwe gospodynie, zanim wszystkie buraki gospodarz wywiózł do cukrowni do Częstocic, zostawiały sobie kilka sztuk w piwnicy na zapas.

 

                      SMACZNEGO !!!

 

 

MASŁO    WIEJSKIE


W gospodarstwie chłopskim odbywała się również produkcja pysznego, żótego masła nie tylko na własne potrzeby ale również na sprzedaż do miasta. Wyrób masła odbywał się w specjalnym urządzeniu ( zdjęcie poniżej) zwanym maselnicą. Było to urządzenie wykonane z drewna i składało się z 3 części to jest kilku litrowego zbiornika, pokrywki i ubijaka z otworami zamocowanego na długim trzonku. Dodatkowo do uszczelniania tego trzonka w pokrywie stosowano obrany surowy ziemniak. Przed wlaniem śmietany do zbiornika był on wyparzany wrzątkiem.

Śmietana do wyrobu masła była zbierana ręcznie łyżką z wierzchu garnka z mlekiem, które musiało być pełnotłuste wcześniej nie odciągane. To zbieranie śmietany trwało kilka dni w zależności ile w gospodarstwie było krów. Śmietany minimalnie należało uzbierać z 2 litry i ostatecznie to była śmietana kwaśna. Kiedy gospodyni uzbierała potrzebną ilość śmietany wlewała ją do maselnicy, zamykała pokrywę z ubijakiem, siadała na ławie biorąc ją sobie między nogi. Wykonując silne ruchy posuwisto - zwrotne trzonkiem po około pół godzinie masło było gotowe. Po jego wyjęciu z maselnicy należało go odsączyć z maślanki, uformować w osełkę i podać na stół spragnionym dzieciom i mężowi. Maślanka jako produkt uboczny była również chętnie pita ale również dodawano  do picia świniom, cielętom.

Maślnica ( maselnica ), niezastąpione proste urządzenie do produkcji masła w gospodarstwie wiejskim. Nie licząc  czasu na zbieranie odpowiedniej ilości śmietany czas wykonania osełki masła to około pół godziny.Eksponat M. Libudy 08/2009 r.
   
   


 

ZSIADŁE   MLEKO

 

cdn

 

 

SMALEC

 

cdn

 

 

KASZANKA

 

 

cdn

 

 

PASZTETOWA

 

cdn

 

 

SALCESON

 

cdn

 

KIEŁBASA   KRZCZONOWSKA

 

cdn

 

KAPUSTA   KISZONA

 

cdn

 

OGÓRKI   KISZONE

 

cdn

 

SOKI   OWOCOWE

 

cdn

 

WINO   OWOCOWE

 

cdn

 

BIMBER


cdn